Czasami proces sądowy jest niezbędny do zmiany stanowiska ubezpieczyciela oraz do dobrowolnego przyjęcia przez niego odpowiedzialności i wypłaty świadczeń na rzecz uprawnionych po śmierci poszkodowanego. Ugoda sądowa ma tym większe znaczenie, gdy dochodzi do niej 10 lat po zdarzeniu przy braku wyroku skazującego.
Taka właśnie sprawa trafiła do Departamentu Szkód Korporacyjnych w 2014 na etapie po prawomocnym uniewinnieniu bezpośredniego sprawcy śmiertelnego wypadku przy pracy Pana Pawła, do którego doszło w 2007 r. na terenie placu magazynowego hurtowni elektrycznej. Szpula zamocowana na regale, z której Pan Paweł rozwijał kabel, spadła na niego wraz z rurą wsporczą, powodując obrażenia wielonarządowe, krwotok wewnętrzny, ostrą niewydolność krążeniowo-oddechową i tamponadę serca. Prokuratura akt oskarżenia skierowała wyłącznie przeciwko operatorowi wózka widłowego, który wcześniej posadowił przedmiotową szpulę na regale.
Po wpłynięciu sprawy w pierwszej kolejności ustalono dane dobrowolnego ubezpieczenia OC pracodawcy Pana Pawła, a następnie skierowano do tego ubezpieczyciela (jeszcze w 2014 r.) roszczenia o zapłatę zadośćuczynień na rzecz rodziców zmarłego z tytułu naruszenia dóbr osobistych (art. 448 w związku z art. 24 § 1 Kodeksu cywilnego). W toku korespondencji przedsądowej ubezpieczyciel konsekwentnie odmawiał przyjęcia odpowiedzialności, powołując się na definicję „szkód na osobie” w swoich OWU jako „strat powstałych wskutek śmierci”. Ubezpieczyciel argumentował, również w postępowaniu wyjaśniającym wszczętym przez Rzecznika Ubezpieczonych, że naruszenie dóbr osobistych nie jest objęte pojęciem straty. Nadto, ubezpieczyciel odmówił udziału w mediacji przed Sądem Polubownym przy Komisji Nadzoru Finansowego.
W tej sytuacji rodzicom Pana Pawła została zaproponowana droga sądowego dochodzenia ich roszczeń, obarczona jednak ryzykiem podniesienia przez ubezpieczyciela zarzutów: przedawnienia, braku winy pracodawcy (jeżeli sąd by przyjął, że hurtownia elektryczna nie jest przedsiębiorstwem wprawianych w ruch za pomocą sił przyrody) lub przyczynienia się zmarłego do jego wypadku. W wyniku przesłuchania świadków i samych powodów na okoliczność krzywdy doznanej przez nich wskutek śmierci syna (w chwili śmierci był 25-letnim bezdzietnym kawalerem, dopiero co uzyskał wyższe wykształcenie, i był ich jedynym żyjącym krewnym w Polsce, mieszkał razem z nimi i deklarował, że zaopiekuje się nimi na starość) ubezpieczyciel zmienił swoje dotychczasowe stanowisko i wyraził wolę polubownego zakończenia sprawy w drodze ugody. Ostatecznie osiągnięto porozumienie satysfakcjonujące obie strony – przez zapłatę na rzecz rodziców zmarłego kwot po 85.000 zł zadośćuczynienia.
Sprawa prowadzona w Kancelarii Adwokatów i Radców Prawnych A. Łebek i Wspólnicy sp. k. przez radcę prawnego Piotra Sobczaka pod kierownictwem radcy prawnego Alberta Demidowskiego.