Nasz klient wracał pieszo wraz z kolegą z imprezy, obaj byli pod wpływem alkoholu. Klient szedł prawidłowo poboczem, natomiast jego kolega poruszał się po jezdni niezgodnie z przepisami Prawa o ruchu drogowym. Wypadek miał miejsce poza obszarem zabudowanym, po zmroku, na nieoświetlonym odcinku drogi, a piesi byli niewidoczni dla kierowców samochodów. Gdy od tyłu zbliżył się do nich pojazd, nasz klient, działając pod wpływem impulsu w zamiarze ściągnięcia kolegi na pobocze i uchronienia go przed potrąceniem przez pojazd, wkroczył na jezdnię. Niestety, okazało się, że nie zdążył uratować swojego towarzysza, który wskutek odniesionych obrażeń zmarł. Sam klient doznał natomiast obrażeń ciała. Ani prokuratura, ani biegły z zakresu rekonstrukcji wypadków powołany w toku sprawy o zadośćuczynienie nie dopatrzyli się nieprawidłowości w technice jazdy kierującej pojazdem.
Towarzystwo ubezpieczeń, którego ochroną ubezpieczeniową objęty był pojazd, odmówiło wypłaty świadczeń na rzecz naszego klienta, powołując się na przesłankę wyłącznej winy poszkodowanego i osoby trzeciej, tj. zmarłego kolegi. W postępowaniu przed sądem argumentowaliśmy, że poszkodowanemu nie można przypisać winy, ponieważ działał ze szlachetnych pobudek, tj. w celu ratowania życia kolegi. Skoro zatem przyczyną wypadku było zachowanie poszkodowanego, któremu nie można przypisać winy, towarzystwo ubezpieczeń nie może uchylić się od odpowiedzialności za skutki zdarzenia – niezależnie od tego, że kierująca nie naruszyła zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
Sąd I instancji, podzielając w znacznej części naszą argumentację, uwzględnił powództwo i zasądził zadośćuczynienie. Apelacja towarzystwa ubezpieczeń, które domagało się zmiany wyroku i oddalenia powództwa w całości, została oddalona.
Sprawa prowadzona w Kancelarii Adwokatów i Radców Prawnych A. Łebek i Wspólnicy sp. k. przez aplikanta radcowskiego Pawła Kwaśnego pod kierownictwem radcy prawnego Emila Mędreckiego.