Do zdarzenia doszło w listopadzie 2011 r. W imieniu powoda podnosiliśmy, że w trakcie drogi powrotnej ze spotkania ze znajomymi w pobliskim barze, został potrącony przez nieustalony samochód osobowy, który następnie oddalił się z miejsca zdarzenia.
Teoretycznie sprawa jak jedna z wielu przeciwko UFG. Cały problem tkwił jednak w tym, że mieliśmy dość duży kłopot z ustaleniem i potwierdzeniem okoliczności wypadku, ponieważ:
1. Nie posiadaliśmy żadnych świadków zdarzenia;
2. Po wypadku powód został znaleziony godzinę później pomiędzy torami kolejowymi, które znajdowały się kilka metrów od ulicy, na której według powoda doszło do potrącenia przez samochód (leżącego powoda odnalazł maszynista przejeżdżającego pociągu towarowego);
3.Po zgłoszeniu wypadku powoda, przybyły na miejsce jednostki Pogotowia Ratunkowego oraz Policji;
- Lekarz z pogotowia ratunkowego stwierdził, że powód jest pod wpływem alkoholu i nie ma żadnych obrażeń;
- Patrol policyjny odwiózł przytomnego powoda do znajdującego się ok. 200 metrów od torów domu powoda, gdzie odebrała go jego matka;
4.Podczas oględzin miejsca zdarzenia, które przeprowadzono dopiero w litopadzie 2011 r. (blisko dwa dni od chwili wypadku, bo kto pracowałby w Święto Niepodległości), nie ujawniono żadnych śladów hamowania, śladów pojazdu, szkła, lakieru itd.;
5.Na odzieży powoda brak było również śladów szkła, tworzyw sztucznych, powłok malarskich;
6.Śledztwo w przedmiotowej sprawie zostało umorzone z powodu nieustalenia sprawcy wypadku;
Powód przebywając już w domu położył się spać, jednak w nocy obudził się w bardzo złym stanie zdrowia i został przewieziony do szpitala.
W trakcie pobytu w szpitalu, mającego miejsce kilkanaście godzin po badaniu przez lekarza zespołu ratunkowego, które w karcie czynności ratunkowych wpisał jedynie to, że powód jest pod wpływem alkoholu, stwierdzono powoda obrażenia ciała w postaci: pourazowego pęknięcia śledziony z krwotokiem wewnętrznym, wstrząsu, złamania zmiażdżeniowego wieloodłamowego kości piętowej prawej z przemieszczeniem oraz podwichnięciem w stawie skokowo-łódkowym, złamania łopatki lewej z przemieszczeniem oraz złamania kłykcia przyśrodkowego kości ramiennej prawej (dość wyraźny dysonans pomiędzy badaniem lekarza pogotowia, a tymi przeprowadzonymi w szpitalu).
W zasadzie naszym jedynym punktem oparcia był stan odzieży powoda (była częściowo rozerwana, podarta – spodnie, pasek, kurtka, sweter oraz T-shirt) ślady znajdujące się na odzieży powoda tj. zabrudzenia, zabłocenia, zatłuszczenia (niebędące jednak typowymi śladami pojazdu) oraz zdjęcia powoda zrobione w krótkim okresie po wypadku, ukazujące znaczne otarcia na lewym boku pleców powoda, przypominające (głównie w naszym przekonaniu) ślady opon.
Na etapie likwidacji szkody UFG odmówił przyznania na rzecz powoda jakichkolwiek kwot tytułem zadośćuczynienia.
Pozew został skierowany do Sądu z ostrożną rekomendacją i roszczeniem o zapłatę 5 000 zł tytułem zadośćuczynienia. Zakładaliśmy 30 % przyczynienia za przechodzenie w miejscu niedozwolonym. Złożono wniosek o wydanie wyroku wstępnego. Sąd Rejonowy procedował jednak bez uwzględnienia tego wniosku.
Strona pozwana kwestionowała roszczenie do co zasady, jak również z daleko idącej ostrożności co do wysokości. Pełnomocnik UFG wskazywał na dużo większe prawdopodobieństwo zderzenia z pociągiem. My z kolei trzymaliśmy się wersji z samochodem.
W opiniach biegłych sądowych z Katedry Medycyny Sądowej UJ CM w Krakowie z zakresu neurologii, psychologii, chirurgii oraz medycyny sądowej stwierdzono 85 % uszczerbek na zdrowiu powoda w związku z wypadkiem.
W sprawie po opiniach biegłych zdecydowaliśmy się na rozszerzenie powództwa do łącznej kwoty 140 000 zł tytułem zadośćuczynienia (200 000 zł – 30 % przyczynienia). Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego. Przed tym Sądem przeprowadzono ostatnią, kluczową w sprawie opinię, biegłego z zakresu medycyny wypadkowej. Biegły z tej specjalizacji złożył opinię główną oraz w odpowiedzi na nasze zastrzeżenia, dwie pisemne opinie uzupełniające oraz ustną opinię na rozprawie.
Wnioski opinii biegłego były niejednoznaczne. Część obrażeń powoda kwalifikował do potrącenia przez samochód, a część do potrącenia przez pociąg. W jednej opinii wskazał, że bardzo prawdopodobne jest pobicie powoda, a nie wersja z samochodem lub pociągiem.
Strony postępowania trzymały się swoich wcześniejszych wersji tj. my tej z samochodem, a pozwany z pociągiem.
Sąd ostatecznie przyjął, że powód sprostał spoczywającemu na nim ciężarowi dowodu i uwzględnił powództwo w części. W wersji przyjętej przez Sąd, powód leżąc na jezdni najpierw został przejechany przez samochód, a następnie o własnych siłach przeszedł kilkanaście metrów w kierunku swojego domu (droga na skróty do domu prowadziła przez torowisko), gdzie został potrącony przez pociąg. Sąd wskazał również na konsekwencję powoda, który od samego początku, kiedy po raz pierwszy opowiadał o okolicznościach zdarzenia Policji, wskazywał, że potrącił go samochód. Sąd uznał, że takie tłumaczenie zasługuje na uwzględnienie, bowiem powód nie mógł mieć świadomości, że w przyszłości wystąpi na drogę sądową z roszczeniem o zadośćuczynienie. Ponadto, za miarodajne i potwierdzające wersję przejechania przez samochód, Sąd uznał ślady znajdujące się na ciele i odzieży powoda.
Sąd jako adekwatną przyjął kwotę zadośćuczynienia sumę 100 000 zł, pomniejszył ją jednak o zastosowany 50 % stopień przyczynienia się powoda do powstania szkody. Ostatecznie na rzecz powoda zasądzono kwotę 50 000 zł tytułem zadośćuczynienia, co w okolicznościach przedmiotowej sprawy i tak uznajemy za spory sukces.
Wyrok jest nieprawomocny.
Z naszej strony wyrok został zaskarżony. Odwołał się również pozwany.
Sprawa prowadzona w Kancelarii Adwokatów i Radców Prawnych A. Łebek i Wspólnicy sp. k. przez radcę prawnego Michała Bednarczyka pod kierownictwem radcy prawnego Michała Graf.