Walka o świadczenia związane z utratą najbliższych członków rodziny trwa nieraz bardzo długo. Tak właśnie stało się w przypadku klienta Kancelarii Adwokatów i Radców Prawnych A. Łebek i Wspólnicy. Przez wiele lat nie udało mu się uzyskać rekompensaty za doznaną krzywdę, dopiero wsparcie ekspertów kancelarii sprawiło, że po 21 latach otrzymał zadośćuczynienie.

 

W maju 1997 r. poszkodowany stracił w wypadku samochodowym żonę i córkę. Zdarzenie spowodował kierowca innego pojazdu, który nie zachował należytej ostrożności podczas wyprzedzania.  Poszkodowany już w 1998 r. próbował uzyskać wypłatę należnych świadczeń,  jednak zakład ubezpieczeń, który był odpowiedzialny w jego sprawie, ogłosił upadłość, co utrudniło dochodzenie roszczeń w późniejszym terminie.

 

Poszkodowany za pośrednictwem profesjonalnego pełnomocnika wystąpił o rekompensatę do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Nie uznał on jednak roszczeń,  wskazując, że po 20 latach od zdarzenia nastąpiło przedawnienie. Argumentował, że w tym przypadku miało ono miejsce już po upływie 10 lat od zdarzenia. W imieniu poszkodowanego zostało również złożone odwołanie, w którym wskazano, że w tym przypadku nie można mówić o przedawnieniu, ponieważ roszczenia zostały przedstawione ubezpieczycielowi we właściwym terminie. Łatwo można było to udowodnić za pomocą kserokopii pisma pokrzywdzonego do ubezpieczyciela – widniała na nim prezentata z datą przyjęcia 16 stycznia 1998 r. Jednak nawet tak wyraźny dowód na to, że pokrzywdzony walczył o należne mu kwoty, nie zmienił stanowiska Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Decyzja odmowna została podtrzymana.

 

W związku z tym Kancelaria A. Łebek i Wspólnicy jako pełnomocnik pokrzywdzonego wniosła do sądu pozew o zapłatę zadośćuczynienia w związku ze śmiercią żony i córki. Uzyskiwanie świadczeń nie było jednak proste – od zdarzenia upłynęło tak wiele czasu, że akta postępowania karnego (także wyrok, jakie zapadł w sprawie) zostały zniszczone. Niezwykle pomocne okazały się dokumenty, które posiadał pokrzywdzony, czyli pisma informacyjne sądu i prokuratury o sposobie zakończenia postępowania. Umożliwiły one zrekonstruowanie przebiegu wypadku i wykazanie, że szkoda nastąpiła w wyniku przestępstwa.

 

Bardzo ważnym dokumentem okazała się również w tym kontekście kserokopia pisma przedstawionego przez poszkodowanego ubezpieczycielowi w 1998 r. Udało się dzięki niemu dowieść, że już wcześniej podejmowano działania, mające na celu uzyskanie wypłaty na rzecz poszkodowanego. W ocenie pełnomocnika oznaczało to, że bieg przedawnienia został przerwany i klient kancelarii nadal może dochodzić swoich roszczeń.

 

Poszkodowanemu nie przyznał początkowo racji także sąd I instancji, który wskazał, że kserokopii nie można traktować jak dokumentu. W toku postępowania poszkodowany złożył jednak zeznania, które upewniły sąd, że w 1998 r. zostały w odpowiedni sposób dopełnione wszelkie formalności. Na rzecz pokrzywdzonego zasądzono zadośćuczynienie wraz z odsetkami, a także kosztami procesu.

 

Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny wniósł od orzeczenia sądu apelację, w której kwestionował wagę kserokopii dokumentu poszkodowanego jako dowodu. Sąd II instancji oddalił jednak apelację w całości.

 

Pokrzywdzony otrzymał łącznie 200 tys. zł w związku ze śmiercią żony i córki w wypadku sprzed 21 lat.